wtorek, 29 maja 2012

Koszyczek szczęścia

Rozpoczął się na dobre sezon na jedne z moich najulubieńszych owoców - truskawki. Mogłabym je jeść tonami i nigdy mi się nie nudzą. Mam to szczęście, że blisko mojego mieszkania mam targ, gdzie mogę kupić świeżutkie truskawki od moich ulubionych sprzedawców. Najlepiej smakują mi czyste bez żadnych dodatków.

A Wy lubicie truskawki?






Pozdrawiam Was serdecznie z nad koszyczka przepysznych truskawek :D


czwartek, 24 maja 2012

Anielski włos czyli moja "włoska" pielęgnacja

Od urodzenia jestem jasną blondynką choć z wiekiem włosy troszkę mi ściemniały, są cienkie, delikatne i proste. Zawsze miałam problem z pielęgnacją, ale odkąd poznałam i zaczęłam stosować pielęgnację naturalną moje włosy nie sprawiają mi kłopotu. Od dłuższego czasu walczę o przywrócenie równej długości po cieniowaniu. Ostatnio stwierdziłam, że obcięcie tylko paru centymetrów nic nie daje, więc podjęłam decyzję jak obcinać to porządnie. I to był dobry pomysł bo w tej chwili czuję się świetnie w nowej fryzurze.


Moja pielęgnacja nie jest skomplikowana. Używam tylko i wyłącznie naturalnych środków myjących. Ostatnio hitem są mydełka z Lawendowej Farmy [klik], [klik] teraz używam mydła "z Pianką", w kolejce czeka "Skrzypiące" i moje ostatnie odkrycie,  szampon firmy Essentially Yours, którego używam na zmianę z mydłem - recenzja szamponu wkrótce. Odżywki również tylko naturalne raczej gotowe choć czasami lubię sobie coś wymieszać z półproduktów i w  przypadku  gotowego produktu odkryciem była odżywka firmy Essentially Yours - recenzja wkrótce.


Przez ostatnie pół roku używałam olejków do włosów Sesa i Vatika [klik] Olejek Sesa już się skończył i niestety już do niego nie wrócę ponieważ jednak przyciemna włosy. Natomiast olejku Vatica używam w tej chwili tylko na końcówki. Póki co przystopowałam z olejkami ponieważ zauważyłam, że włosy mają dość. Co prawda nie używałam ich zbyt często, ale na to wygląda, że można przedobrzyć. W zasadzie nie dziwię się ponieważ wiem jak reaguje moja buzia na olejowanie. Tak, więc przy stosowaniu olejków do włosów każda z nas  musi znaleźć złoty środek dla siebie.

Nie używam suplementów diety wzmacniających włosy ponieważ nic to nie daje. Jedynym specyfikiem, który łykam to Neoglandyna.

Jak mydło to octowa płukanka. Świetne są gotowe nalewki z Lawendowej Farmy, ale niestety nie dla mnie ponieważ nalewka łopianowo-pokrzywowa przyciemnia mi włosy natomiast nalewka ruminakowo-nagietkowa z dziewanną, która jest przeznaczona dla blondynek, jednak dodatek nagietka sprawił, że moje włosy nabrały koloru starego złota.  W związku z tym kupuję ocet jabłkowy i sama przygotowuję płukankę. Płukankę robię na dwa sposoby. Pierwszy prosty  - na ok. 1 l wody wlewam 3 łyżki octu. Drugi w zasadzie nie skomplikowany sposób, ale dłuższy w czasie a mianowicie zaparzam zioła w moim przypadku rumianku i dziewanny następnie do wystudzonego naparu dolewam 3 łyżki octu jabłkowego. Zioła do płukanek możecie wybrać wg własnego uznania.

Ostatni mój wynalazek do płukania to herbatka na gardło, która nie przypadła mi smakowo, więc postanowiłam ją wykorzystać do robienia płukanek. 

Skład:
Kwiatostan lipy, koszyczek rumianku, ziele miodunki, owoc pigwy, ziele tymianku, skórka jabłka, trawa cytrynowa, kwiat dziewanny, premiks witaminowy zawierający witaminy: C, B1, B2, B6, B12, E, PP, biotynę, kwas pantotenowy, kwas foliowy.

Parzę 3 saszetki w ok. 1 1/2 l wody aż do wystudzenia naparu, następnie wyciągam saszetki dolewam 3 łyżki octu jabłkowego.  Włosy po tej nalewce mam fantastyczne. Kiedy pierwszy raz użyłam tej herbatki w tej postaci nie spodziewałam się takiego efektu.

Płukanek używam na sam koniec rytuału oczyszczania.

Nie używam żadnych środków stylizacyjnych, diabelskich wynalazków ani magicznych szczotek. Moje włosy żyją zgodnie z naturą.

Moja fryzjerka zwróciła uwagę na to, że włosy są wzmocnione i nawet pokazała mi tzw. baby hair, których mam sporo a sama ich nie zauważyłam ;) Zachwyciła się również tym, że są takie proste i jako jedyna nie pytała mnie czy włosy mam farbowane tylko zachwycała się tym, że natura zrobiła mi takie cudo na głowie :)) Mam darmowy look w stylu ombre tylko i wyłącznie dzięki naturze :D

Co sprawiło, że moje włosy są w tak dobrej kondycji trudno mi powiedzieć co miało największy wpływ... myślę, że wszystkie moje starania i skierowanie się ku naturze oraz zdrowe odżywianie się zostało wynagrodzone w postaci zdrowych, pełnych blasku włosów.

Jednak aby doprowadzić włosy do doskonałości potrzeba dużo cierpliwości.  Moja naturalna pielęgnacja trwa już ok. 6 lat z różnymi skutkami, wiele razy eksperymentowałam i szukałam  co mi najlepiej służy :)) Jednakże przez tyle lat moje eksperymenty nie zniszczyły włosów. Do tej pory lubię eksperymentować i testować nowe kosmetyki i półprodukty do włosów.

Nie jestem ekspertką, ale jeżeli macie pytania to bardzo proszę pytajcie. Na każde pytanie postaram się odpowiedzieć.


środa, 16 maja 2012

Zegarmistrz czasu

Zasiadam do tego posta już od dłuższego czasu i zupełnie nie wiem co mam napisać ponieważ nie chciałabym aby ten wpis  wyglądał na narzekanie bo od tego jestem daleka. Ostatnio zapętliłam się w czasie. Zegar terrorysta codziennie pokazuje mi nieubłaganie, że czas biegnie tylko gdzie i po co?! Brakuje mi go na pisanie na blogu i czytanie Waszych wpisów choć przyznaję, że częściej czytam, ale niestety rzadko wpisuję komentarze . Mam pracę zmianową i pracuję z ludźmi, więc czasami potrzebuję zupełnego odosobnienia od rzeczywistości co też ma wpływ na bloga ponieważ czasami nie mam już siły na wpisy. Nie obiecuję poprawy ponieważ nie zawsze będę mogła spełnić obietnicę. Ale wpisy będą z większą lub mniejszą częstotliwością i mam nadzieję, że Wy moi czytelnicy nie zniechęcicie się do mojego bloga z powodu rzadkiego pojawiania się postów.

Wy też tak macie? chęć schowania się do mysiej dziury, pragnienie ciszy i tylko ciszy?!

Mam parę zaległych Tagów, ale nie które straciły na czasie, więc niedługo odpowiem zapewne na ostatniego, którego otrzymałam.

Pragnę serdecznie  powitać nowych czytelników. Jest mi miło, że gościcie na moim blogu. Pragnę również podziękować moim stałym czytelnikom, którzy są ze mną, czytają moje posty i wpisują swoje myśli. Dziękuję Wam moi kochani czytelnicy, że jesteście :*

Chcę Wam powiedzieć, że szykuję dla Was niespodziankę. Zdradzę Wam jedynie, że możecie się jej spodziewać w okolicach 5 lipca.

Znacie blog Sznurowadełko [klik]  to u niej po raz pierwszy usłyszałam świetny głos Marka Dyjaka i tak mnie zachwycił, że mogłabym go słuchać na okrągło :))



Czeka na mnie kolejna porcja thillerów :D Coś ostatnio ciągnie mnie do "napiętych" książek :)) Oto co pojawiło się na mojej półce :))




Na zakończenie tego nie typowego wpisu chcę Wam jeszcze raz podziękować, że jesteście, czytacie i komentujecie. Jest to dla mnie ważne ponieważ daje mi to poczucie, że warto tego bloga prowadzić.

i jeszcze mały bonus :) byłam dzisiaj u mojej ulubionej fryzjerki i odświeżyłam troszkę swoją fryzurę :D

z takiej długości


pozostało



Wieloletnia naturalna pielęgnacja owocuje :)) niebawem opiszę Wam jak zmodyfikowałam swoją pielęgnację.


Zauważyłyście chaos w tym poście? Nie. To dobrze ;)


Pozdrawiam Was serdecznie :))



wtorek, 8 maja 2012

Linwood Barclay "Bez śladu"

Książka trafiła do mnie przez przypadek. Mam to szczęście, że mam bibliotekę w pracy, a że zbliżała się kolejna nocna służba a nie miałam kiedy zejść do biblioteki, więc poprosiłam kolegę aby przyniósł mi coś ciekawego do czytania. Książka "Bez śladu" okazała się strzałem w dziesiątkę.


Pewnego ranka, którego nigdy nie zapomni, Cynthia Archer budzi się z okropnym kacem i poczuciem, że czeka ją przeprawa z rodzicami. Tymczasem dom jest pusty. Rodzice i starszy brat zniknęli bez śladu. Poszukiwania zakończyły się całkowitym niepowodzeniem. Dziewczyna  nie znalazła odpowiedzi na dręczące ją pytania: czy rodziców i brata zamordowano? Jeśli tak, to czemu jej darowano  życie? A jeśli żyją, dlaczego porzucili ją w tak okrutny sposób?

Dwadzieścia pięć lat później Cynthia zgadza się wziąć udział w telewizyjnym programie dokumentalnym, w nadziei, że ktoś sobie coś przypomni o tamtej sprawie sprzed lat. Pewnego dnia dostaje list. Jego treść nie ma sensu, a mimo to Cynthię przechodzi dreszcz.... 


Wybrałam się z Cynthią na poszukiwanie prawdy. Fascynująca  opowieść trzymająca w napięciu od samego początku do samego końca. Z kartki na kartkę zaczęłam się czuć jak w rozpędzonym pociągu  "Pendolino". Książkę czyta się z zapartym tchem. Ja kończyłam ją w drodze do domu :))

Dobry thiller połączony z psychologią to jest to co lubię. Osobiście książkę szczerze polecam.

Ładną mam zakładkę? To prezent od Cammie autorki bloga No to pięknie [klik] wielbicielki książek. Cammie dziękuję :*



czwartek, 3 maja 2012

Evolve delikatny żel oczyszczający

W marcu otrzymałam od Pani Małgosi ze sklepu Eco Esthetique [klik] do testów dwa produkty firmy Evolve [klik]. Jak już wcześniej pisałam firma była mi zupełnie nieznana, więc z ciekawością zabrałam się za testy.



Delikatny żel oczyszczający

Czysta, zmysłowa przyjemność… ten delikatny żel skutecznie usuwa makijaż i wszelkie zanieczyszczenia nie naruszając naturalnej bariery ochronnej skóry.

Po zetknięciu z ciepłą wodą przyjmuje postać bogatego kremowego mleczka, po spłukaniu pozostawiając skórę gładką, miękką i przyjemnie nawilżoną.


Kosmetyk nie zawiera żadnych substancji zapachowych i jest świetnie tolerowany przez skórę bardzo wrażliwą i skłonną do alergii. Wiele klientek stosuje go również jako łagodny, nie powodujący podrażnień środek do demakijażu oczu.

Ten niezwykły preparat może być stosowany również jako lekki olejek do masażu, kremowa galaretka do kąpieli czy żel do golenia.  
POLECANY: Przede wszystkim do skóry suchej i wrażliwej oraz do wszystkich rodzajów cery jako kremowy żel do demakijażu.

Stosowanie:
Niewielką ilość żelu nanieść na suchą skórę twarzy i szyi. Delikatnie wmasować okrężnymi ruchami, a następnie spłukać dobrze ciepłą wodą (można użyć wilgotnego ciepłego ręczniczka lub gąbeczki).

Składniki:
Caprylic/Capric Triglycerides , Glycerin , aqua (water), Sucrose Laurate , Helianthus Annus (sunflower) seed oil (olej z nasion słonecznika)

100%- składniki pochodzenia naturalnego
10% - składniki organiczne
cena 64.95 zł pojemność 100ml

zapach: bez zapachu

konsystencja:  żel/galaretka

opakowanie: poręczne w gustownym plastikowym pudełku
moja opinia
Żelu używam od około miesiąca. Po raz pierwszy spotkałam się z tego typu kosmetykiem do demakijażu  i przyznam, że podchodziłam do niego dość sceptycznie, ale pierwsze użycie żelu sprawiło, że sceptycyzm zmienił się w zachwyt. 

Żelu używam do zmywania makijażu z twarzy i oczu. Nakładam niewielką ilość na policzki,  skrzydełka nosa, brodę i czoło następnie rozcieram dodatkowo masując buzię i obejmując dodatkowo oczy. Żel naniesiony na buzię rozpuszcza wszystko co wcześniej skrupulatnie nałożyłyśmy  ;) Kolejnym etapem demakijażu jest użycie w moim przypadku  namoczonej w ciepłej wodzie ściereczki z  mikrofibry, którą kupiłam w Pure Luxe [klik]. Rezultat - świetnie oczyszczona buzia i oczy z makijażu.  Muszę zaznaczyć, że żel nie szczypie w oczy.

Żel nie ściąga i nie podrażnia. Twarz po demakijażu jest nawilżona, gładka i ukojona. Moja kapryśna i wrażliwa skóra pokochała ten produkt. 

I jeszcze jedna ważna sprawa - żel jest bardzo wydajny. Przy miesięcznym użytkowaniu zużycie jest minimalne.
Ten prosty w składzie żel sprawił, że demakijaż stał się ogromną przyjemnością. Do tej pory moim ulubionym kosmetykiem do demakijażu była woda micelarna na zmianę z mleczkiem, ale odkąd poznałam żelusia Evolve  to ten kosmetyk jest moim numerem jeden.

Kosmetyki firmy  Evolve możecie zakupić w sklepie internetowym  Eco Esthetique [klik

Pragnę ogromnie podziękować Pani Małgosi za możliwość przetestowania żelu Evolve. Pani Małgosiu dziękuję :*


Pozdrawiam Was serdecznie :))


środa, 2 maja 2012

Ciągnie wilka do lasu ;)

Kocham góry, moją miłość do gór podziela mój mąż i jeżeli tylko czas nam pozwala wyjeżdżamy najczęściej w słowackie Tatry. Korzystając z wolnej soboty wstaliśmy z Tż skoro świt i wyruszaliśmy na Słowację. Po 5 godzinach byliśmy na miejscu czyli na parkingu przy przystanku  "Popradzkie Pleso" z tego miejsca wyruszyliśmy niebieskim szlakiem spacerkiem do góry, po około godzinie docieramy do naszego punktu docelowego Popradzkiego Stawu. Byliśmy tam wielokrotnie ponieważ stamtąd ruszaliśmy w wyższe partie Tatr. Tym razem ze względu na zbyt mało czasu i dużo śniegu usiedliśmy sobie na tarasie przy schronisku i podziwialiśmy piękno przyrody. Było cudownie!!!

Zapraszam Was na fotoreportaż z naszej małej wyprawy :))



















Potrzebny mi był taki dzień. Cisza, spacer we dwoje, szmer górskiego strumienia, śpiew ptaków, widok na ogrom skał, wsłuchanie się w siebie... m.in. to uwielbiam w górskich wędrówkach.


Pozdrawiam Was serdecznie :D