czwartek, 21 sierpnia 2014

Pachnące cuda z perfumerii Mon Credo

Parę miesięcy temu pisałam Wam o zakupach w Perfumerii Mon Credo. Miałam ochotę spontanicznie podzielić się z Wami moimi wrażeniami z testów, jednak kiedy zasiadałam do komputera wena mnie opuszczała. Czas aby napisać co nieco o perfumach, które przetestowałam. Są takie, które mnie zachwyciły od pierwszego powąchania i są takie, które zawiodły.

W międzyczasie otrzymałam w prezencie od Perfumerii Mon Credo 5 próbek perfum, które sama wybrałam. Mój wybór to: Bond No.9 Perfumista Avenue, Bond No.9 Sag Harbor, Neotantric Fragrances Manic LoveJuliette has a Gun Mad Madame, Juliette has a Gun Midnight Oud. Pani Kamilo bardzo serdecznie dziękuję. 

Który z tych zapachów mnie zachwycił napiszę w następnym wpisie.

Wśród próbek, które kupiłam przeważały perfumy marki Bond No.9 inspirowane miastem Nowy Jork. Flakony perfum są charakterystyczne dla marki zdobione w zależności od kompozycji. 

Wybrałam Chinatown, Manhattan, New York Oud i Central Park West. Z  czwórki perfum Bond No.9  zachwycił mnie Chinatown
źródło
Perfumy inspirowane są chińską dzielnicą. Chinatown to najbardziej kolorowe, dynamiczne, aromatyczne, entuzjastyczne i tryskające pozytywną energią miejsce w Nowym Jorku. Kompozycję zapachową otwiera kwiat brzoskwini, nazywany w mitologii chińskiej, eliksirem życia. W sercu pojawia się peonia, zwana kwiatem miłości, słodko-kremowa gardenia, tuberoza, oraz patchouli, które dodaje zmysłowości z odrobiną pikanterii. Całość zamyka mieszanka ciemnego drzewa i kardamonu.

Nuty głowy bergamotka i kwiat brzoskwini 
Nuty serca piwonia, tuberoza, gardenia i kwiat pomarańczy
Nuty Bazy paczula, cedr virginia, drzewo sandałowe, drzewo gwajakowe, kardamon i wanilia 

Informacja pochodzi z perfumerii Mon Credo

Kompozycja była dla mnie miłym zaskoczeniem. Spodziewałam się słodziaka, który przyprawi mnie o ból głowy.  

Chinatown to zapach nieprzewidywalny i zaskakujący. Pięknie rozwija się w czasie. Słodki eliksir przyciąga jak kwiat pszczoły. Kwiaty czule oplatają skórę, drzewo rozpala ogniem, wanilia z kardamonem otulają ciepłem. Kobieco, zmysłowo i radośnie tak bym określiła Chinatown. Cud, miód i orzeszki ;)

Myślę, że najbardziej kompozycję wzbogaciło drzewo gwajakowe. Moja kolejna miłość po oud.

Pozostałe próbki to Egofacto Fool for Love [klik], Teo Cabanel Alahine [klik] Teo Cabanel Oha [klik], Costume National 21 [klik], Terry de Gunzburg Terryfic Oud [klik].

Trzy pierwsze nie powaliły mnie na kolana. Wielkie nadzieje wiązałam z  Terry de Gunzburg Terryfic Oud.

źródło

Tajemniczy, mroczny, intrygujący i niezwykle silny. Bez wątpienia, jeden z najciekawszych i najpiękniejszych zapachów w olfaktorycznym świecie. Najbardziej drzewny z drzewnych, balsamiczny, żywiczny i dymny, jedyny w swoim rodzaju zapach, którego nie da się pomylić z żadnym innym. Nowoczesny, niezwykle stylowy i elegancki, urzeka zmysłowością i wielowymiarową głębią naturalnie pozyskanych ekstraktów z drzewa agarowego. Figlarny, wręcz zuchwały TERRYFIC OUD, to zapach, obok którego nie sposób przejść obojętnie! Otwarcie niezwykle smakowite, musująca bergamotka, rozkoszna słodycz czerwonych jagód i soczystych malin, wkrótce odsłania delikatnie kwiatowe serce. Świetlisty bukiet róż oraz irysów, w towarzystwie przypraw takich jak szafran, czy kmin, nabiera zmysłowego, kobiecego charakteru. Baza jest kwintesencją całości – słodki, kremowo-mleczny aromat drzewa sandałowego, ożywczy cedr z Atlasu, intrygujący papirus, majestatyczne patchouli oraz w głównej roli – drzewo agarowe. Labdanum, castoreum, ambra oraz piżmo dopełniają i zamykają całość tej wyjątkowej kompozycji zapachowej, o niezwykle intensywnej projekcji drzewno-ambrowych aromatów, które otulają i pieszczą naszą skórę i zmysły.

Nuty głowy agar
Nuty serca róża, irys i czerwone jagody
Nuty Bazy paczula, piżmo i ambra

Wiadomo nie od dziś, że oud działa na mnie jak kocimiętka na kota. Opis sprawił, że  napaliłam się na  Terryfic Oud jak szczerbaty na suchary. Jak tylko próbki dotarły to w pierwszej kolejności zabrałam się za testowanie tego zapachu i cóż szału nie było. Wącham i pytam sama siebie gdzie się podział oud? Jak dla mnie zdecydowanie zbyt mało wyczuwalny jest oud a kompozycji brakuje pazura. 

Myślę, że perfumy spodobają się osobom, które nie przepadają za intensywnością oud-u.

Z pozostałej czwórki na uwagę zasługuje Costume National 21
źródło
Zapach stworzony z okazji 21 rocznicy założenia domu mody podkreśla wyjątkowo silny i pełen dynamizmu charakter marki Costume National. Konstrukcja zapachu opiera się na równowadze pomiędzy pełnymi czystości składnikami. Na otwarciu zapach zaskakuje szafranem i białym mlekiem. Lekkość białych kwiatów pomarańczy przechodzi następnie w tajemnicze nuty drzewa kaszmirowego, bursztynu i piżma podkreślone akcentami wanilii, laudanum i drzewa cedrowego. Charakterystyczny flakon to szklana reprodukcja rzeźby autorstwa Ennio Capasy. Pudełko jest białe z szarym logo. 

Nuty głowy mleko, szafran, kwiat pomarańczy, drzewo bursztynowe, drzewo kaszmirowe, drzewo sandałowe, piżmo
Nuty serca bergamotka, mleczko pszczele, kmin, żywica olibanowa, drzewo agarowe, laudanum
Nuty Bazy mech, pieprz, szałwia muszkatołowa, bób tonka, wanilia, wetyweria, drzewo cedrowe, paczuli
 

Na wstępie kremowo kaszmirowy otulacz. Z czasem robi się bardziej drapieżny,  przydymiony z kadzidłem w tle, ale wciąż otulający.  

Mnogość składników przytłacza, jednak ten koktajl potrafi miło zaskoczyć i nie zmęczyć swoją intensywnością. 

Kobieta ubrana w  Costume National 21 zaintryguje tajemnicą nieodgadnioną.

Dla mnie jest to zdecydowanie zapach na chłodne dni.


A Wy macie swoje odkrycia perfumeryjne? Czekam na Wasze komentarze. 


Pozdrawiam Was serdecznie :))