niedziela, 24 sierpnia 2014

Kosmetyki 100 % Pure


Dzięki uprzejmości Pani Emilii właścicielce sklepu Plants for Beauty mam przyjemność testować kosmetyki 100% Pure. Cieszę się przeogromnie!

Na sklep Pani Emilii trafiłam przez przypadek. Przeglądając internet najpierw trafiłam na świetny blog prowadzony przez Anulę ”Naturalna Zakupoholiczka” i dzięki niej trafiłam na sklep Pani Emilii. 

Sklep Plants for Beauty posiada w asortymencie kosmetyki marek, których nie znajdziemy w innych sklepach a mianowicie 100% Pure, która jest znana wielbicielkom naturalnych kosmetyków i mniej znana Uoga Uoga. Przyznam szczerze, że oferta sklepu jest bardzo kusząca.

A oto, czym obdarowała mnie Pani Emilia.

Oczyszczająca pasta/maska, rozjaśniający peeling/maska, krem pod oczy z wyciągiem z zielonej kawy


Żel myjący do twarzy lawendowy, krem do twarzy jagody acai, krem tonujący white peach

Próbki podkładu mineralnego z bursztynem Uoga Uoga - odcień 633 Petals Of Sakura i 634 Lindey Honey oraz róż 642 That Real Rose i 643 Peaches


Oraz perełkę - pomadkę 100% Pure odcień Daiquiri

Kiedy otrzymałam przesyłkę od Pani Emilii poczułam się jakby w sierpniu zawitał do mnie święty Mikołaj.

Pani Emilio bardzo serdecznie dziękuję!

Polecam na pokuszenie sklep Pani Emilii ;) Ja już mam swoją listę kosmetyków o których marzę. Są to m.in.
Primer - Luminous primer + witaminy, przeciwutleniacze, resweratrol 

Znacie kosmetyki 100% Pure lub Uoga Uoga? Jeżeli tak, to jaki kosmetyk Was zachwycił? Jeżeli nie, to co byście wybrały dla siebie?

Pozdrawiam Was serdecznie :))

czwartek, 21 sierpnia 2014

Pachnące cuda z perfumerii Mon Credo

Parę miesięcy temu pisałam Wam o zakupach w Perfumerii Mon Credo. Miałam ochotę spontanicznie podzielić się z Wami moimi wrażeniami z testów, jednak kiedy zasiadałam do komputera wena mnie opuszczała. Czas aby napisać co nieco o perfumach, które przetestowałam. Są takie, które mnie zachwyciły od pierwszego powąchania i są takie, które zawiodły.

W międzyczasie otrzymałam w prezencie od Perfumerii Mon Credo 5 próbek perfum, które sama wybrałam. Mój wybór to: Bond No.9 Perfumista Avenue, Bond No.9 Sag Harbor, Neotantric Fragrances Manic LoveJuliette has a Gun Mad Madame, Juliette has a Gun Midnight Oud. Pani Kamilo bardzo serdecznie dziękuję. 

Który z tych zapachów mnie zachwycił napiszę w następnym wpisie.

Wśród próbek, które kupiłam przeważały perfumy marki Bond No.9 inspirowane miastem Nowy Jork. Flakony perfum są charakterystyczne dla marki zdobione w zależności od kompozycji. 

Wybrałam Chinatown, Manhattan, New York Oud i Central Park West. Z  czwórki perfum Bond No.9  zachwycił mnie Chinatown
źródło
Perfumy inspirowane są chińską dzielnicą. Chinatown to najbardziej kolorowe, dynamiczne, aromatyczne, entuzjastyczne i tryskające pozytywną energią miejsce w Nowym Jorku. Kompozycję zapachową otwiera kwiat brzoskwini, nazywany w mitologii chińskiej, eliksirem życia. W sercu pojawia się peonia, zwana kwiatem miłości, słodko-kremowa gardenia, tuberoza, oraz patchouli, które dodaje zmysłowości z odrobiną pikanterii. Całość zamyka mieszanka ciemnego drzewa i kardamonu.

Nuty głowy bergamotka i kwiat brzoskwini 
Nuty serca piwonia, tuberoza, gardenia i kwiat pomarańczy
Nuty Bazy paczula, cedr virginia, drzewo sandałowe, drzewo gwajakowe, kardamon i wanilia 

Informacja pochodzi z perfumerii Mon Credo

Kompozycja była dla mnie miłym zaskoczeniem. Spodziewałam się słodziaka, który przyprawi mnie o ból głowy.  

Chinatown to zapach nieprzewidywalny i zaskakujący. Pięknie rozwija się w czasie. Słodki eliksir przyciąga jak kwiat pszczoły. Kwiaty czule oplatają skórę, drzewo rozpala ogniem, wanilia z kardamonem otulają ciepłem. Kobieco, zmysłowo i radośnie tak bym określiła Chinatown. Cud, miód i orzeszki ;)

Myślę, że najbardziej kompozycję wzbogaciło drzewo gwajakowe. Moja kolejna miłość po oud.

Pozostałe próbki to Egofacto Fool for Love [klik], Teo Cabanel Alahine [klik] Teo Cabanel Oha [klik], Costume National 21 [klik], Terry de Gunzburg Terryfic Oud [klik].

Trzy pierwsze nie powaliły mnie na kolana. Wielkie nadzieje wiązałam z  Terry de Gunzburg Terryfic Oud.

źródło

Tajemniczy, mroczny, intrygujący i niezwykle silny. Bez wątpienia, jeden z najciekawszych i najpiękniejszych zapachów w olfaktorycznym świecie. Najbardziej drzewny z drzewnych, balsamiczny, żywiczny i dymny, jedyny w swoim rodzaju zapach, którego nie da się pomylić z żadnym innym. Nowoczesny, niezwykle stylowy i elegancki, urzeka zmysłowością i wielowymiarową głębią naturalnie pozyskanych ekstraktów z drzewa agarowego. Figlarny, wręcz zuchwały TERRYFIC OUD, to zapach, obok którego nie sposób przejść obojętnie! Otwarcie niezwykle smakowite, musująca bergamotka, rozkoszna słodycz czerwonych jagód i soczystych malin, wkrótce odsłania delikatnie kwiatowe serce. Świetlisty bukiet róż oraz irysów, w towarzystwie przypraw takich jak szafran, czy kmin, nabiera zmysłowego, kobiecego charakteru. Baza jest kwintesencją całości – słodki, kremowo-mleczny aromat drzewa sandałowego, ożywczy cedr z Atlasu, intrygujący papirus, majestatyczne patchouli oraz w głównej roli – drzewo agarowe. Labdanum, castoreum, ambra oraz piżmo dopełniają i zamykają całość tej wyjątkowej kompozycji zapachowej, o niezwykle intensywnej projekcji drzewno-ambrowych aromatów, które otulają i pieszczą naszą skórę i zmysły.

Nuty głowy agar
Nuty serca róża, irys i czerwone jagody
Nuty Bazy paczula, piżmo i ambra

Wiadomo nie od dziś, że oud działa na mnie jak kocimiętka na kota. Opis sprawił, że  napaliłam się na  Terryfic Oud jak szczerbaty na suchary. Jak tylko próbki dotarły to w pierwszej kolejności zabrałam się za testowanie tego zapachu i cóż szału nie było. Wącham i pytam sama siebie gdzie się podział oud? Jak dla mnie zdecydowanie zbyt mało wyczuwalny jest oud a kompozycji brakuje pazura. 

Myślę, że perfumy spodobają się osobom, które nie przepadają za intensywnością oud-u.

Z pozostałej czwórki na uwagę zasługuje Costume National 21
źródło
Zapach stworzony z okazji 21 rocznicy założenia domu mody podkreśla wyjątkowo silny i pełen dynamizmu charakter marki Costume National. Konstrukcja zapachu opiera się na równowadze pomiędzy pełnymi czystości składnikami. Na otwarciu zapach zaskakuje szafranem i białym mlekiem. Lekkość białych kwiatów pomarańczy przechodzi następnie w tajemnicze nuty drzewa kaszmirowego, bursztynu i piżma podkreślone akcentami wanilii, laudanum i drzewa cedrowego. Charakterystyczny flakon to szklana reprodukcja rzeźby autorstwa Ennio Capasy. Pudełko jest białe z szarym logo. 

Nuty głowy mleko, szafran, kwiat pomarańczy, drzewo bursztynowe, drzewo kaszmirowe, drzewo sandałowe, piżmo
Nuty serca bergamotka, mleczko pszczele, kmin, żywica olibanowa, drzewo agarowe, laudanum
Nuty Bazy mech, pieprz, szałwia muszkatołowa, bób tonka, wanilia, wetyweria, drzewo cedrowe, paczuli
 

Na wstępie kremowo kaszmirowy otulacz. Z czasem robi się bardziej drapieżny,  przydymiony z kadzidłem w tle, ale wciąż otulający.  

Mnogość składników przytłacza, jednak ten koktajl potrafi miło zaskoczyć i nie zmęczyć swoją intensywnością. 

Kobieta ubrana w  Costume National 21 zaintryguje tajemnicą nieodgadnioną.

Dla mnie jest to zdecydowanie zapach na chłodne dni.


A Wy macie swoje odkrycia perfumeryjne? Czekam na Wasze komentarze. 


Pozdrawiam Was serdecznie :))

wtorek, 5 sierpnia 2014

SO BIO róż do policzków - odcień świetlisty koral

Róż to kosmetyk niezbędny do wykończenia makijażu twarzy. Odpowiednio dobrany odświeży, rozświetli, ożywi i wymodeluje twarz - taki cud kosmetyk.

Od wielu lat sięgałam po mineralne róże. Moim faworytem są róże firmy Amilie, które miałam przyjemność testować z próbek, które kupiłam przy okazji zakupu podkładu. Mam kilka typów i na pewno z czasem zamówię pełnowymiarowe opakowania.

Proszki proszkami, ale fajnie mieć w kosmetyczce róż w "stałej" postaci. Mój wybór padł na róż firmy So Bio odcień Coral Lumiere w sklepie Matique.


Opis produktu pochodzi ze strony sklepu Matique
 
Usuwa oznaki zmęczenia!

Aksamitna, delikatna i wtapiająca się w skórę konsystencja... dla wspaniałej cery!

Konsystencja różu do policzków SO'BIO zapewnia bardzo delikatny dotyk dzięki pudrowi z zawartością tapioki bio. Nie wysusza skóry dzięki aloesowi bio. Róż podnosi i rzeźbi kości policzkowe, zapewniając wypoczęty i naturalny wygląd.

Czyste pigmenty mineralne powodują subtelne refleksy. Róż nie zawiera silikonu i wzbogacony jest w wyciąg z ziela męczennicy oraz olejek z maruli o właściwościach nawilżających.

SO'BIO wyselekcjonowała szczególnie czyste pigmenty mineralne, aby zagwarantować swoim produktom żywe i naturalnie intensywne kolory.

Skład
Talc, Tapioca Starch*, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Zinc PCA, Sucrose Polystearate, Sclerocarya Birrea Seed Oil*, Parfum (Fragrance), Tocopherol, Aloe Barbadensis Leaf Juice Powder*, Passiflora Edulis Seed Oil, Passiflora Incarnata Seed Oil, Benzyl Salicylate, Limonene, Aqua (Water), Lauroyl Lysine. May contain : Mica, CI 77742 (Manganese Violet), CI 77491 (Iron Oxides), CI 77891 (Titanium Dioxide), CI 77492 (Iron Oxides), CI 77499 (Iron Oxides).  


cena 59,90 zł  pojemność 4g


moja opinia
Róż otrzymujemy w zgrabnym małym opakowaniu z logo firmy. Ozdobiony jest uroczym kwiatowym ornamentem (mój jest już lekko starty, ponieważ nie miałam sprzętu do wykonania dziewiczego zdjęcia różu). Posiada delikatny kwiatowy zapach.

Odcień różu, który wybrałam to bardzo delikatnie połyskująca brzoskwinia. Róż jest bardzo łatwy w aplikacji - intensywność koloru zależy od ilości nałożenia różu.

Pięknie podkreśla kości policzkowe, twarz jest naturalnie rozświetlona, wygląda świeżo i promiennie.

Róż nie tylko upiększa, ale i pielęgnuje dzięki zawartym olejom  z ziela męczennicy i maruli.

Róż firmy So Bio jest moim absolutnym hitem  

Jeżeli szukacie różu o przyjaznym składzie to polecam do przetestowania So Bio.

Pozdrawiam serdecznie :))