Ze względów zawodowych urodziny świętowałam tydzień później, w węgierskim urokliwym miasteczku Tokaj. Wyjazd był spontaniczny, który był prezentem i to bardzo trafionym, ponieważ kocham Węgry.
Węgry pokochałam od pierwszego przyjazdu a Tokaj był pierwszym węgierskim miasteczkiem, które odwiedziliśmy i mam do niego ogromny sentyment.
Tokaj to urokliwe miasteczko u zbiegu rzek Bodrog i Cisy, położone u stóp Łysej Góry, której zbocza są porośnięte winoroślą. Centrum miasta tworzy plac Kossuth ter z fontanną Bachusa i kościołem. Spacer po wąskich uliczkach i zaułkach to sama przyjemność.
Wjazd na węgierską ziemię przyprawia mnie o szybsze bicie serca. A jacy są ludzie? Węgrzy są uśmiechnięci, wyluzowani i bardzo przyjaźni. Wydawałoby się, że są na ciągłym chillout'cie.
Uwielbiam ich język mimo, że nic nie rozumiem poza paroma podstawowymi słówkami.
Jestem uzależniona od węgierskich win a wina z regionu Tokaj są absolutnie najpyszniejsze a zwłaszcza Tokaji Aszú, który nosi zaszczytny tytuł "króla win, wina królów".
Najczęściej w Tokaju bywamy w miesiącu czerwcu, przy okazji urlopu na Słowacji a wyjazd do Tokaju w lipcu to nowe doznania estetyczne - wszechobecne dywany kwitnących słoneczników, zapach ziół na łąkach, kwiatów i dojrzewających owoców. Niesamowity smak arbuzów, którego nie znajdziecie w Polsce.
I ten zapach ziemi, którego nie potrafię Wam opisać a którym zachwycam się za każdym razem kiedy wjeżdżamy w region Tokaj. Jakby mieszanka nagrzanej słońcem roztartej gliny z winem - cudo!
Węgry to moja wielka miłość! ♥ ♥ ♥
Pomyślicie sobie, że jestem wariatka, ale trzeba mieć coś w sobie z wariata, aby cieszyć się życiem. Tak sobie myślę ;) A Wy jak sądzicie?
i kilka fotek z czerwcowego pobytu w Tokaju
Tokaj ma w sobie magię, która przyciąga nas każdego roku na leniwe spacery, degustację i zakup wina oraz delektowanie się pysznym węgierskim jedzeniem.
"Lengyel, Magyar – két jó barát, együtt harcol, s issza borát"
Pozdrawiam Was serdecznie :))