niedziela, 19 stycznia 2014

Pani Kotka była chora

To był trudny tydzień dla nas i dla naszej futrzanej towarzyszki. Przez tydzień chodziliśmy z kicią do weterynarza. Najbardziej kryzysowy był czwartek i piątek. Bardzo martwiłam się o nasze futrzane szczęście. Martwiłam się o nią jak o każdego członka rodziny kiedy dzieje się coś niedobrego. Najtrudniejszą rzeczą było podanie kici tabletki. Nie wiem dla kogo bardziej traumatyczne przeżycie czy dla nas czy dla koteczka. Za nic nie dała sobie podać leku. Jakimś cudem udało się nam wcisnąć tabletkę, ale kota nie była z tego powodu szczęśliwa. Stwierdziliśmy, że nie będziemy męczyć i stresować kici i popołudniu poszliśmy do weterynarza na zastrzyki, które nie są tak traumatycznym przeżyciem dla koteczki. Na sobotę otrzymaliśmy zastrzyki do podania kici, które robił mój mąż a kota nawet nie zdążyła się kapnąć, że coś jest nie tak. I tak po tygodniu leczenia kicia czuje się lepiej, apetyt wrócił, nie wymiotuje. Jest dobrze! Muszę Wam powiedzieć, że nasza kicia bardzo dzielnie zniosła wizyty u weterynarza a za pobranie krwi powinna dostać order za odwagę.

Przesyłam Wam mruczanki od kici, która leży mi w tej chwili na kolanach.

Pozdrawiam Was serdecznie :))


7 komentarzy:

  1. Biedna :( Wiem co to znaczy chory kot. Będzie dobrze, delikatnie ją głaszczę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łucjo dziękuję :* już jest dobrze :)) w zeszłym tygodniu kota miała jeszcze jakieś dziwne schizy, zwidy... całe szczęście z każdym dniem kicia była w lepszym stanie psychicznym :)

      Usuń
  2. Biedna kiciunia :( Przesyłam głaski i mizianko za uszkami :)

    Gdy mojej kici trzeba było podawać tabletki to całkiem nieźle się to udawało pod warunkiem, że tabletka była ukryta w kawałku pasztetowej. Żadna inna opcja nie wchodziła w rachubę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sandro dziękuję :* u naszej kicia taka opcja nie przejdzie ;) kiedyś próbowaliśmy jej przemycić tabletkę w mięsku i nic z tego nie wyszło... tak więc pozostają zastrzyki choć kicia nie może wybaczyć mężowi kłucia ;)

      Usuń
  3. Najważniejsze w tym wpisie jest "była" w tytule i to, że czuje się lepiej. Chory członek rodziny (obojętne, czy ludzki, czy nieludzki) to zawsze smutek i nie pisanie nam wtedy w głowie.
    Ściskam mocno. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sabbath :* Ty to potrafisz zrozumieć człowieka :) dziękuję :*

      Usuń
  4. Człowiek przywiązuje się do swoich pupili - coś o tym wiem :)

    OdpowiedzUsuń

Witaj miły gościu w moim wirtualnym świecie :))

Cieszy mnie każdy pozostawiony komentarz, za który serdecznie dziękuję :)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.