13 stycznia 2011 roku wszystko
się zaczęło. To już 3 lata istnienia bloga. Ogromnie cieszę, że mimo
przeciwności wciąż blog istnieje, ale bez Was moich Czytelników na nic było by
moje pisanie. Dziękuję Wam bardzo serdecznie, że jesteście. Dzięki Wam wciąż
mam motywację aby dalej prowadzić bloga. Dziękuję! Dziękuję!
Rok 2013 niestety nie był
twórczy. Wpisów było mało z różnych powodów. Mam nadzieję, że w tym roku będę
miała więcej czasu na blogową aktywność.
Przetestowałam wiele dobrych
kosmetyków, o których jeszcze Wam nie napisałam. Z czasem podzielę się moimi
wrażeniami.
Rok 2013 to rok, w którym obchodziłam 40 urodziny i nie była to dla mnie tragedia ;)
Rok 2013 to rok, w którym obchodziłam 40 urodziny i nie była to dla mnie tragedia ;)
5 października miałam przyjemność
uczestniczenia w wspaniałych warsztatach zorganizowanych przez Panią Justynę z
perfumerii Yasmeen [klik] prowadzone przez Sabbath, która prowadzi pachnącego bloga
Sabbath of Senses [klik]. Dzięki warsztatom poznałam moją guru perfum niszowych
Sabbath osobiście. To było cudowne wydarzenie. Jeżeli macie okazję polecam
takie spotkania. Relacja z warsztatów [klik]
Pozostając w sferze zapachów – moje perfumy roku 2013 to Mona di Orio Oud oraz LM Parfums Black Oud
Mona di Orio Oud
Tajemniczy i wysoko ceniony olejek prawdziwego oud z Laosu przenika z centrum zapachu (z kolekcji Les Nombres d’Or Mony di Orio), rzucając tajemnicze zaklęcie na inne nuty i podkreślając ich piękno. Od zarania dziejów z powodu swej rzadkości i kosztów, cenny oud był olejkiem tradycyjnie zarezerwowanym dla bogów i władców. Jest tajemnicą, mitem wykraczającym daleko poza granice zapachu, który rozwija się gładko, otaczając nas swoją luksusową aurą zamkniętą w tysiącu i jednej nocy.Ten zapach otwiera się nutami hesperydowymi oraz cenną pikanterią elemi, petitgrain i zielonej mandarynki zmieszanych ze sobą w uwodzicielskim połączeniu. Eliksir miłości promieniujący zmysłowością, Oud, krok po kroku, ukazuje swoje niepokojące aspekty, zmieniając się od zwierzęcego, po skórny, drzewny i balsamiczny.Obejmują się w zmysłowej energii z cienistą paczulą, tajemniczą nagarmothą, cedrem z Atlasu i szarą ambrą – czarująca mieszanka, bogata i mocna. Osmantus, zmysłowy kwiat z uroczo ciepłym i hipnotyzującym akordem jaśminu, miodu i moreli łagodzi potężną moc wyjątkowego nektaru Oud.
Składniki:
Elimi z Filipin, zielona mandarynka z Kalabrii, petitgrain z Paragwaju, paczula z Indonezji, osmantus z Chin, nagarmotha z Indii, cedr z gór Atlasu, olejek eteryczny oud z Laosu, piżmo, ambra
Informacja pochodzi z perfumerii Galiliu [klik] gdzie można kupić ten boski eliksir. Niestety cena powala - 1690 zł za 100ml perfum. Ja mogłam się delektować tym zapachem dzięki próbce.
LM Parfums BlackOud
Kompozycja wtapiająca się w sam środek ciemnego lasu. Drzewna nuta agaru, zmieszana z czystkiem, owinięta gałką muszkatołową, kminkiem i kadzidłem. Hojne nuty cedru, ambry i drzewa sandałowego okraszone odrobiną piżma.
Składniki:
Nuty głowy: gałka muszkatołowa, kminek, kadzidło
Nuty serca: drzewo agarowe (oud), labdanum
Nuty bazy: drzewo sandałowe, cedr, cyweta, kastoreum, wanilia, ambra
Informacja pochodzi z perfumerii Lulua [klik] gdzie można kupić perfumy.
Otrzymałam ciekawą propozycję od sklepu helfy [klik] dzięki czemu miałam przyjemność przetestować perfumy w olejku i żel do mycia twarzy. Recenzje wkrótce.
Powróciłam do samorobionych kosmetyków.
Gotowe zestawy zachęcają do wykonywania własnych kosmetyków. Polecam spróbować. Sklepy, które oferują gotowe zestawy to m.in. Kolorówka [klik], Biochemia Urody [klik], Zrób Sobie Krem [klik]
W grudniu udało mi się znaleźć zimę - na Słowacji. A u nas wciąż wiosna :))
Prowadzenie bloga sprawia mi wiele radości i przykro mi, że mam zbyt mało czasu na nowe wpisy i regularną aktywność na blogosferze. Są również inne czynniki, które mają na to wpływ.
Jednak mam nadzieję, że mimo wszystko będziecie do mnie zaglądać, bo to Wy Czytelnicy jesteście dla mnie najważniejsi bo bez Waszej obecności, Waszych komentarzy i życzliwości nie było by tego bloga.
Dziękuję, że jesteście :*
Pozdrawiam Was serdecznie :))
pewnie, że będę tu zaglądać :) pisz do nas częściej :)
OdpowiedzUsuńMama Helenki dziękuję :* będę się starała :)
UsuńReniu, wszystkiego dobrego!
OdpowiedzUsuńŁucjo dziękuję :*
UsuńTo już trzy lata!? Ależ ten czas leci.
OdpowiedzUsuńStu lat, setek wpisów, fury radości z pisania i z życia w ogóle i... Spotkania ze mną. Takiego na spokojnie, bez tłumu, biednego, czekającego w nieskończoność męża, który został moim idolem cierpliwości i taktu (ex equo z moim, który też tam był na przyczepkę), przy dobrej kawie.
To życzenia były. A teraz napiszę, że bardzo się cieszę, ze jesteś, że jest w sieci miesce, w którym mogę Cię spotkać nawet kiedy Cię nie ma. I cieszę się, że Cię poznałam.
Ściskam mocno.
Sabbath niestety czas jest nieubłagany ;) dziękuję serdecznie za piękne życzenia :* niech się spełnią :D i też ogromnie się cieszę, że Cię poznałam i mam nadzieję na spotkanie :*
UsuńWszystkiego co najlepsze Reniu :)
OdpowiedzUsuńForyourbeauty dziękuję :*
Usuńgratulacje i wszystkiego najlepszego, z pewnością będę do Ciebie zaglądać
OdpowiedzUsuńdziękuję :* cieszę się :))
UsuńJa też gratuluję :) i też będę zaglądać :) a znikanie z blogosfery sama doskonale rozumiem...
OdpowiedzUsuń